Czy piję więcej niż inni? Czy mieszczę się w normie? Nasz rozmówca Tomasz Wachowiak – psychoterapeuta z ośrodka MAJORKA – wskazuje, że nieistotne są odpowiedzi, jakich sobie udzielimy. – Sam fakt zastanawiania się nad nimi jest już odpowiedzią, że problem się zaczął. Myślenie o kontroli jest już przyznaniem się i oznaką jej upośledzenia – tłumaczy. MAJORKA to miejsce, gdzie pomoc uzyska każda osoba, która jej naprawdę chce. Nie tylko z chorobą alkoholową, ale też z innymi uzależnieniami.
Rozmawiamy z Tomaszem Wachowiakiem, certyfikowanym specjalistą psychoterapii uzależnień i szefem ośrodka TERAPIA MAJORKA.
Chciałbym poznać najprostszą definicję choroby alkoholowej. Czy jestem w stanie sam znaleźć „granicę” między wieczornym piwkiem a alkoholizmem?
Granice są bardzo płynne. Przed pojęciem uzależnienia, występuje jeszcze syndrom picia ryzykownego – gdzie, jak sama nazwa wskazuje, występuje już ryzyko szkód, które picie może spowodować. Tuż za nim jest jednostka chorobowa określana jako picie szkodliwe – mówimy tutaj o przedsionku uzależnienia. Zatem zanim dojdzie do samego uzależnienia, mamy jeszcze kilka sygnałów ostrzegawczych i innych pojęć zwiastujących chorobę. Ale pomiędzy nimi również nie ma wyraźniej granicy. Nie ma też granicy pomiędzy wytrzeźwieniem, abstynencją i trzeźwością. Jest ona zawsze płynna, niezauważalna i często przekraczana. Czasami jesteśmy za nią, innym razem przed nią. Ale z czasem jej płynność staje się nieistotna, gdyż łatwo jest stwierdzić, że jesteśmy już daleko poza nią.
Kiedy weekend zaczyna się w czwartek wieczorem, a kończy w poniedziałek czy we wtorek – jest to pierwszy sygnał, że „coś” się dzieje?
Nie, to nie jest pierwszy sygnał – tych sygnałów wcześniej musiało być już znacznie więcej. W takim przypadku, gdy weekend, czy też noc, trwa z czwartku na poniedziałek, mamy już do czynienia z poważnym problemem. To już ciąg alkoholowy i dość znaczny stopień uzależnienia.
W takim razie, w którym momencie zaczynam być zakładnikiem nałogu? Czy mam szansę na przeprowadzenie wstępnej samodiagnozy?
Tak naprawdę mówi się, że najpierw problem widzą najbliżsi, potem osoby troszkę dalsze – koledzy, przyjaciele, a na końcu sama osoba, której uzależnienie dotyczy. Samodiagnoza rozpoczyna się od zadawania pytań samemu sobie. Czy moje picie jest jeszcze normalne? Czy nie piję więcej niż wszyscy? Czy potrafię kontrolować swoje picie? Nieistotne są odpowiedzi, jakich sobie udzielimy. Sam fakt zastanawiania się nad nimi jest już odpowiedzią, że problem się zaczął. Myślenie o kontroli jest już przyznaniem się i oznaką jej upośledzenia, a niekiedy nawet braku.
Uzależnienie jest ogromnym obciążeniem dla rodziny człowieka będącego w nałogu. Nie mówię tu tylko o alkoholu, ale uzależnieniu w ogóle. Jak w takie sytuacji mają zachować się najbliżsi? Słyszy się, aby nie pomagać osobie chorej, zostawić ją w cierpieniu. Dlaczego nie pomagać osobie, którą się kocha?
Tutaj występuje pewien paradoks. Ale tak, powinno się nie pomagać. Słynne jest stwierdzenie, że jeśli chce się pomóc osobie uzależnionej, należy pomóc jej upaść. To tzw. twarda miłość. Trudne zadanie dla bliskich. Działanie wbrew sercu, ale tak powinien dyktować rozum. Rodzina odczuwa cierpienie, ale im szybciej pozwoli osobie uzależnionej dobić do dna, tym szybciej uwolni się od tego cierpienia. W symboliczny sposób: jeśli już osiągnie się dno, jest się od czego odbić, by wydostać się na powierzchnię. Jeżeli rodzina będzie pomagać w tradycyjny sposób, to tak naprawdę wzmocni poczucie komfortu picia czy zażywania innych środków psychoaktywnych bądź nałogowych zachowań. Usprawiedliwianie czynów osoby uzależnionej – np. przykrywanie nieobecności w pracy chorobą, zapewnianie czystej odzieży, wyżywienia, dbanie o osobę w nałogu i zabieganie o jej zainteresowanie są zachowaniami złymi i szkodliwymi.
Alkoholik to przecież nie tylko, jak często słyszymy „menel spod sklepu”. Coraz więcej w przestrzeni publicznej mówi się o tzw. alkoholizmie w białym kołnierzyku. Jak zdefiniować to pojęcie?
Alkoholizm osób wysoko funkcjonujących, na zachodzie kryjący się pod skrótem HFA (ang. High Functioning Alcoholics). To grupa pacjentów z problemem alkoholowym o bardzo specyficznym obrazie uzależnienia. Z pozoru prowadzą życie, o jakim większość osób mogłaby marzyć. Są zaradni, lubiani, otaczani szacunkiem. W przeciwieństwie do „zwykłych” alkoholików z powodzeniem funkcjonują na wszystkich polach społecznych: zawodowym, rodzinnym, towarzyskim. Poza tym, że lubią zakrapiane imprezy i samotne wieczory z butelką whisky, ich zachowanie nie wzbudza żadnych podejrzeń.
Czy właśnie takie osoby uzyskają pomoc w Pana Ośrodku? Na czym polega leczenie w Waszym ośrodku i jakich uzależnień dotyczy?
Generalnie w Ośrodku pomoc uzyskują wszystkie osoby, które CHCĄ się leczyć. W jaki sposób funkcjonują, nie ma większego znaczenia. Osoby uzależnione, nie tylko od alkoholu, są ludźmi bardzo wrażliwymi, często zagubionymi. Niekiedy na skraju wytrzymałości psychicznej, którym środki psychoaktywne rujnują lub już zrujnowały życie. Jeśli chcą pomocy, to 50 procent sukcesu jest już za nami! Jeśli są motywowani tylko zewnętrznie, poprzez naciski rodziny czy pracodawców – wtedy praca jest znacznie trudniejsza i tym samym wychodzenie z nałogu cięższe.
Jestem świadomy problemu, przepracowałem całą sytuację z rodziną, chcę leczyć się prywatnie. Proszę podać mi 3 główne powody, dlaczego powinienem wybrać na Majorkę?
Atutów wymieniłbym znacznie więcej, ale jeśli miałbym skupić się tylko na trzech, to po pierwsze jestem przekonamy, że posiadamy bardzo doświadczoną, najlepszą kadrę w tego typu ośrodkach. Po drugie jesteśmy JEDYNYM ośrodkiem za granicą kraju posiadającym całkowicie prywatny, duży i głęboki basen. Warto też zaznaczyć, że ponad 30000 m2 ogrodzonego terenu, odległego od drogi, czyni nas jednym z największych i najbardziej cichych – tym samym najbardziej bezpiecznych – ośrodków.
Czym jest TERAPIA MAJORKA?
To miejsce, które pomaga wyrwać się z nałogu. Nie tylko alkoholowego, narkotykowego, ale także związanego z różnymi uzależnieniami behawioralnymi, m.in.: hazardem, zakupoholizmem, seksoholizmem itp. Leczeniem uzależnień zajmuje się wyspecjalizowana kadra: kilku psychoterapeutów, psychologów i specjalistów psychoterapii uzależnień, specjaliści od yogi, masaży, medytacji, relaksacji.
Każdy proces terapeutyczny jest kwestią indywidualną. Ośrodek oferuje wiele programów terapii stacjonarnych, a każdy z nich opiera się na dostosowaniu do potrzeb pacjenta. Wstępny etap każdej terapii to diagnoza i analiza aktualnej sytuacji klienta. Dostępne są trzy różniące się długością programy psychoterapeutyczne: 4-tygodniowy podstawowy, 6-tygodniowy optymalny oraz program pełny – trwający 8 tygodni (psychoterapia pogłębiona). Zajęcia trwają 6 dni w tygodniu przez 7 godzin dziennie.
Podczas pobytu w Ośrodku pacjent stopniowo realizuje swoje cele (osobisty plan terapii) oraz zyskuje kompetencje potrzebne do samodzielnego rozwiązywania trudności. Specjaliści pomagają nie tylko w odzyskiwaniu trzeźwości, dążą do ogólnej poprawy jakości życia osoby leczonej, wspierają jej rozwój osobisty, duchowy i emocjonalny. Ma to w efekcie doprowadzić do uzdrowienia relacji z otoczeniem.
Kto uzyska pomoc w Ośrodku?
Każda osoba chcąca się leczyć. Pomoc oferowana jest osobom uzależnionym, dorosłym i młodzieży, a także parom, małżeństwom będącym w kryzysie z powodu np.: uzależnienia partnera, braku zaufania, częstych kłótni czy braku satysfakcji w życiu seksualnym z partnerem. Pomoc uzyska też najbliższa rodzina.